Z racji pracy jaką wykonuję muszę często podróżować. Niestety nie posiadam własnego samochodu więc korzystam ze środków komunikacji zbiorowej. Od jakiegoś czasu na linii z której korzystam pojawił się nowy kierowca. Muszę przyznać, że od tamtego momentu, zastanawiałem się czy będzie mi dane podróżować w towarzystwie tego kierowcy, a raczej w jej towarzystwie. Od samego początku kiedy ją pierwszy raz ujrzałem za kierownicą autobusu myślałem o tym by móc się przekonać na własnej skórze jak prowadzi ten wielki 15 metrowy piętrowy pojazd. Co do samego pojazdu, to tak się składa, że doskonale go znam, a miejsce nad kierowcą przy przedniej szybie ma już zapamiętane kształty mojego szlachetnego zakończenia kręgosłupa . Tak dobrze myślicie o czym mówię, a wiele godzin wysiedziane w tym miejscu, powinno dać mi przywilej imiennego podpisania tego fotela. Jedni mają swój stolik w kawiarni, inni swoje miejsca w parkach, a ja mam swój fotel z prawej strony od środka korytarza. Tak to miejsce jest moim ulubionym, prostego powodu, gdyż jestem dość aerodynamicznych kształtów. (tak sądze ponieważ bardziej przypominam kulę niż posąg, a kula jest jednym z najbardziej aerodynamicznych kształtów.nie wiem co na to mój profesor fizyki, bo szkoła dawno skończona, a pamięć ulotna, ale no cóż) i nie chcę by współpasażer męczył się z powodu mojej anatomii. Muszę Wam się przyznać, że prędzej mi do maskotki ludzika pewnej firmy oponiarskiej niż do modela. No dobra Shrek przy mnie jest symbolem piękna, ale dość już o mnie. Firma, której jest wspomniany wyżej pojazd jest prowadzona przez moich znajomych, a ja z racji swojej pracy wspieram ich i pomagam, by mogli się rozwijać. Nie mówię, że nie bez korzyści dla mnie, ale jesteśmy w pewnej symbiozie.
W sumie po co ja Wam o tym mówię?
A już pamiętam. chodzi o tę piękną blond niewiastę za kierownicą. No dobra wstaję robię sobie kawę i idę do biura na górze. Codzienny rytuał składał się z tego samego zestawu. Pobudka około 5 rano, kawa wyjście do biura.. Staję w oknie i około 5:30 nadjeżdża wspomniany autobus. Zawsze o tej samej porze (czasem lekko opóźniony) machamy sobie z kierowcami na pozdrowienie. Dziś jednak było inaczej, nowy kierowca, a za kierownicą ona blondynka o delikatnych rysach twarzy, dużych czarnych oczach, pięknym lekko zadartym kształtnym nosku oraz uśmiechu, który odpowiada za efekt cieplarniany. Ubrana w służbowy uniform z gracją pokonuje zakręt koło mego domu.. To było jak grom, no dobra nie było jak grom, ale coś się we mnie zadziało, bo zwykle jak autobus oddalał się ja szedłem do pracy, a dziś stałem na mrozie w podkoszulku i piłem mrożona kawę. Nie wiem jak długo tak stałem, ale kawa była już zupełnie zimna. Wróciłem odpaliłem komputer i zacząłem pracę, ale widok jaki miałem o poranku cały czas zaprzątał mi myśli kim jest ten nowy kierowca. Odpaliłem więc popularny komunikator i napisałem do znajomego
- Hej Andrzej tu Leszek. Powiedz mi macie kogoś nowego w firmie?
I zająłem się swoją pracą, myśląc o niej. Po około godzinie znajomy dźwięk powiadomienia przypomniał mi, o tym że chciałem się coś dowiedzieć
- Hej Leszku. Tak mamy 3 nowych kierowców, a coś się stało?
- Nie nic, jestem ciekaw, bo tak dziś rano głupio było.
- Mówisz, że widziałeś nasz nowy nabytek?
- Chyba tak, ale co masz namyśli?
- No jak to co, nowy autobus, ale przecież byś nie pisał o autobusie do mnie. Dawaj co cię trapi.
- Nic, ale w sumie racja nowa fura w firmie?
- Tak, ale tobie chyba chodzi o blond włosy, przyznaj się…
- No dobra masz mnie.
- No widzisz było od razu pisać, a nie podchody robisz. To jest Joanna, pracuje u nas od dwóch tygodni. W sumie to ciekawe, że dopiero dziś ją zauważyłeś.
- No tak wyszło nie zawsze jest święto lasu.
- Dobra, dobra. Muszę lecieć, a ty pilnuj się Joanna jest trenerem sztuk walki. NIe popsuj jej nam.
- Spokojnie. MIłego. BTW pogadamy w przyszłym tygodniu o pewnym pomyśle. Udanego.
No dobra Jędrek, widze kupił nowy autobus, w sumie to fajnie bo mój fotel był już wysiedziany (w tym momencie zaraz jak o tym pomyślałem wybuchłem śmiechem) Siedziałbym i śmiał się dalej do monitora, gdyby nie telefon. Zadzwonił stały klient z zapytaniem czy możemy się spotkać. Długo nie musiał mnie namawiać, zgadnijcie czemu?
Umówilismy się na następny dzień w Poznaniu. MIeszkam w małej miejscowości koło Krakowa i codziennie muszę dojechać. Do Wrocławia nie ma problemu bo właśnie moja zaprzyjaźniona firma przewozowa codziennie kilka raz na dobę jeździ tam i z powrotem do Wrocka. Cały dzień chodziła mi po głowie Joanna, Asia. Pracę skończyłem około 22, a rano czekała mnie podróż. Spakowałem się wziąłem zimny prysznic, bo taki jest podobno zdrowy. I położyłem się spać. W smartfonie ustawiłem budzik na 4 rano. Zasnęłam z myślą, czy jutro poznam na żywo boską istotę.
Godzina piąta minut trzydzieści kiedy pobudka zagrała
W sumie to czwarta minut dziesięć zadzwonił budzik przeraźliwym piskiem wyrwał mnie z błogiego snu. To było tak jakby ktoś przejechał gwoździem po tablicy szkolnej. W sumie to sam sobie zafundowałem taki budzik więc tylko do siebie mogę mieć prentesje. Szybki prysznic toaleta i ubrany w dzinsy, koszulę i sweter wybiegłem z domu. W tym momencie -20 stopni na polu dało znać o sobie i przypomniało mi, że sandały to i brak kurtki to jednak nie jest najlepsza opcja. Wróciłem się do domu przebrałem i pędem do taksówki.
- Na dworzec poproszę
Zapewne nie raz jechaliście taksówką i mieliście taki dziwny klimat kiedy nie kleiła się rozmowa z gadatliwym taksówkarzem. To teraz wiecie jak się czułem rano jadąc na dworzec. W sumie nie piłem kawy, więc trzeba było sobie jakoś podnieść ciśnienie, a nic tak nie podnosi ciśnienia jak rozmowa o życiu z taksówkarzem. Zdradzę Wam teraz uniwersalny tekst, który pozwoli pobudzić waszego rozmówcę za kierownicą.
Jedziecie powoli przez miasto i patrzycie przez szybę mówiąc mimochodem…
- Patrz Pan jak nam rozkradli ten kraj…
Gwarantuję Wam ożywienie atmosfery, a rozmówca dostarczy Wam takich emocji, że nie potrzebna będzie kawa. Nawet nie będziecie wiedzieć kiedy dotrzecie na miejsce.
Około 5:30 dotarliśmy na dworzec,
- Należy się 35 zł – usłyszałem – płaci pan gotówką czy kartą.
Jeszcze lekko zaspany zapłaciłem i poszedłem na stanowisko, gdzie podjeżdżał mój autobus. Punkt 6 rano pojawił się mój autobus, a w nim uśmiechnięta kierowniczka.
- Dzień dobry – byłem dziś chyba jedynym wsiadającym
- Dzień dobry – odrzekła Joanna – dokąd Pan zmierza?
- Ja do Wrocławia – odparłem lekko zauroczony jej dźwięcznym kobiecym głosem.
- Należy się 50 zł – powiedziała patrząc na mnie trzymając bilet w ręku. W tym momencie się już obudziłem z letargu.
- Przepraszam najmocniej. Zapomniałem pokazać bilet – wyjąłem z kurtki swo bilet imienny na wszystkie trasy i okazałem go Joannie.
- I co teraz? Nie wiem jak wycofać tę transakcję – rzekła do mnie ze strapieniem w głosie, czy delikatnie zirytowanym, nie wiem, nie umiem odpowiedziec na to pytanie gdyż cały czas się promieniście uśmiechała, a w oczach miała iskierki.
- No nic zobaczymy jeśli nikt się nie zgłosi zapłacę za ten bilet – Ja to mam szczęście, akurat nadszedł pasażer i udało się.
Udałem się na górę, gdzie dzień wcześniej zarezerwowałem sobie moje ulubione miejsce. Wygodnie usiadłem wyjąłem tablet i zacząłem pracować. Następny przystanek Katowice. Miła i sympatyczna podróż zakończyła się na najbrzydszym dworcu w Polsce. Wjechaliśmy na dworzec w Katowicach, gdzie było kilkanaście osób, a wśród nich dwóch lekko podchmielonych jegomości Widziałem ich z górnego pokładu i wiedziałem że będzie problem. Joanna sprawnie odprawiła pasażerów, bagaże wylądowały w bagażniku, a my ruszyliśmy w kierunku Wrocławia.
Nie wiem co mnie podkusiło, ale zapomniałem sobie założyć słuchawek by spokojnie pracować. Po około 20 minutach jeden z “lovelasów” przemknął za moim fotelem na dół w kierunku Joanny. Usiadłem wygodniej w fotelu. Tak wiem podsłuchiwanie to zła maniera, jednak coś mnie podkusiło. Nie powiem nic nie wskazywało, że coś się po dzieje, ale jakoś miałem poczucie że będzie to “ciekawa” podróż. Ów lovleas zapytał o to kiedy dojedziemy do Wrocławia i wrócił na górę. Po chwili usłyszałem charakterystyczny syk otwierania puszki z piwem i wiedziałem, że będzie ciekawiej. Nasz amant wziął coś na odwagę i wrócił. Zaczęło się niewinnie od jak masz na imie, by po chwili sympatycznej rozmowy pod tytułem odczep się nie jestem zainteresowana (w kulturalny sposób) nasz amant nabrał ochoty na to, że się mu nie odmawia. Joanna cały czas starała się odpędzić słownie i skupiała się na prowadzeniu auta, a we mnie gotowało się.
Zszedłem na dół w bojowym nastroju. Na siedzeniu pilota siedział jak nie powiem kto by nie powiedzieć dosadniej ów “mista lova lova”. Zapytałem grzecznie Joannę czy pasażer się jej naprzykrza i usłyszałem sobie od amanta, bym oddalił się szybkim krokiem i nie przeszkadzał mu w podrywie.
Długo nie trzeba było czekać na reakcję z mojej strony. Popatrzyłem na nią, nie miała uśmiechu na twarzy, na jej ślicznej niewinne buzi pojawił się ból. Nie dawała po sobie znać, ale ja wiedziałem, że nie czuje się komfortowo. Amant próbował się podnieść z fotela by pomóc mi się oddalić, niestety nie zdążył. Obracając się nie zauważył przemieszczającej się po łuku mojej pięści w jego stronę. Dostał prosto w cymbał z lewego sierpowego, Osunął się w fotelu, a ja poprosiłem o zatrzymanie się na najbliższym MOPie.Nie minęło kilka minut, amant zaczął się budzić po nokaucie, a my już zatrzymywaliśmy się na stacji benzynowej po środku autostrady z dala od jakiejkolwiek komunikacji i siedlisk ludzkich. Joanna otworzyła drzwi mocno zdenerwowana, a ja pozwoliłem wypaść z autobusu z lotem koszącym amantowi. W sumie to pomogłem mu przelecieć parę metrów zanim jego ego wylądowało przed krawężnikiem. Zaraz pojawił się kumpel i zaczęli się ze mną szarpać. Pamiętacie jak Wam mówiłem że jestem kurduplem ze spora nadwagą? To nie do końca jest prawdą. Owszem ważę trochę ponad 100 kg, owszem mam 165 cm wzrostu, ale ten niepozorny ludzik firmy oponiarskiej ma spora masę mięśniową i szkolił się w kilku rodzajach sztuk walki w tym w boksie. Pech chciał, że nasi amanci nie bardzo wiedzieli o tym z kim mają do czynienia. Nasza walka wyglądała jak walka Gołoty z Tysonem, była krótka i szybka. Po kilku minutach Panowie mieli już swój bagaż i rzeczy koło siebie oraz ochronę stacji benzynowej, która pilnowała by śpiące królewny bezpiecznie doszły do siebie.
Wróciłem do autobusu, gdzie pasażerowie będący w szoku zaczęli klaskać. Nie lubię takich akcji, a w szczególności nie jestem przyzwyczajony do aplauzu za to. Podszedłem do Asi mówiąc
- Witam jeszcze raz. Leszek jestem. Ci panowie już z nami nie pojadą, gdyż złamali kilka punktów regulaminu przewozu. NIech się Pani nie martwi jak Andrzej będzie coś mówił prosze powiedzieć, że to ja wyniosłem z autobusu śmieci.
Joanna opromieniała na twarzy. Na jej bladym licu znów pojawił się uśmiech. Ja wróciłem na górę i usiadłem wygodnie do pracy. Założyłem sobie słuchawki i zrobiłem sprawozdania dla klientów. Wysłałem maile i przygotowałem się do rozmowy z klientem.
Spokojnie i punktualnie dojechaliśmy do Wrocławia.Pożegnałem się i poszedłem na spotkanie z klientem, a Joanna pojechała na parking, gdzie maila trzy godzinna przerwę.
Pozałatwiałem wszystkie sprawy, zjadłem obiad i wróciłem na dworzec. Kiedy przyszła godzina odjazdu uśmiechnąłem się trzymając w ręku dużą kawę oraz muffinki. NIe wiedziałem czy lubi, ale powiedzmy sobie szczerze kto nie lubi muffinek? Asia na mój widok uśmiechnęła się.
- Dzień dobry pani. Chciałbym wynagrodzić Pani naszą pierwszą rozmowę i przyniosłem kawę oraz muffinki. Smacznego
Asia nieufnie wzięła podarek i podziękowała. Myślałem że wyrzuci go, ale widać potrzebowała delikatnego zastrzyku energii, bo po chwili widziałem jak pije kawę ode mnie. Wróciliśmy do Krakowa ja wysiadłem a Asia pojechała dalej. W drodze do domu zadzwoniłem do Andrzeja i powiedziałem mu co zaszło i jaki chrzest przeszła. W słuchawce usłyszałem gromki, perlisty śmiech i dowiedziałem się, że na youtube jest filmik z tego jak wylatuje koleś z autobusu. Na koniec rozmowy skwitował oj Lechu, Lechu, czy ty nie możesz choć raz normalnie jak człowiek przejechać z pkt a do pkt b? Pożegnaliśmy się serdecznie w naszym stylu, a ja po chwili miałem linka na komunikatorze. Wróciłem do domu włączyłem komputer zgrałem materiały z kamerki osobistej i nalałem sobie 20 letniego single malta z kostką lodu. Usiadłem przed 105 calowym ekranem telewizora i włączyłem sobie link.
Minęło kilka tygodni i postanowiłem, że się w końcu odważę i spróbuję umówić z moją muzą. W sumie przejechaliśmy wspólnie kilka razy trasę Kraków – Wrocław i sporo rozmawialiśmy. Można powiedzieć, że odrobinę się zaprzyjaźniliśmy, a ja pomagałem Asi przy bagażach i nie tylko. Mój ulubiony fotel zamieniłem na miejsce pilota obok kierowcy.
Zebrałem się w końcu na odwagę i postanowiłem, że dziś zapytam Joanne czy umówiłaby się ze mna na randkę. Wiem , że takich jak ja ma na pęczki i tym trudniej było mi się zebrać w sobie by zapytać ją o to. Wydawałoby się, że jestem człowiekiem sukcesu i wszystko przychodzi mi bez trudu…
a jednak, jestem chorobliwie nieśmiały osobnikiem, który ma problem w zbudowaniu relacji damsko męskiej. No dobra raz kozie śmierć. Odstawiłem się jak stróż w boże ciało (uwierzcie mi, że jak na mnie to jest wyczyn bo na co dzień bliżej mi do bezdomnego niż do eleganta). Zabrałem róże, którą wybierałem w kwiaciarni przez kilka godzin by godnie reprezentowała się na tle urody Joanny. I ruszyłem na dworzec.
Dotarłem na dworzec około 5:30 i czekałem na przyjazd Joanny. Serce mi waliło jak nastolatkowi, a sam czułem się jak skazaniec przed ogłoszeniem wyroku śmierci (w sumie to nie wiem jak się taki człowiek może czuć, ale chyba podobnie)
Niestety mój stan trwał dziś odrobinę dłużej i przez to o mało nie zszedłem na zawał. Około wpół do siódmej przyjechała i zajeła inne stanowisko ponieważ miała przez korki 45 minut spóźnienia. Wsiadłem pokazałem bilet i ruszyliśmy. Wszystko było prawie jak zwykle, gadamy sobie o różnych rzeczach, a moje serce waliło jak młot pneumatyczny. Miałem wrażenie, że widać jak bije. Czułem każde jego uderzenie, a w głowie miałem natłok myśli biłem się ze sobą, ąz w końcu wypaliłem.
- Asiu chciałbym zapytać cię o coś – głos mi zaczął drgać, a gardło ścisnęło tak mocno, że poczułem jakby ktoś mi korek wsadził – czy zgodziłabyś się ze mną umówić – wydukałem z siebie, a raczej chyba mało zrozumiale wybełkotałem
- Słucham – odrzekła i wiedziałem, że czeka mnie druga runda wysiłku by powiedzieć tym razem wyraźnie co chciałem jej przekazać
- Asiu chciałbym zapytać – znów zaczęło się jąkanie, ale – czy zechciałabyś się ze mną umówić – prawie zemdlałem na fotelu. Chyba się udało teraz prawidłowo wydukać te parę sylab.
- Leszku fajnie mi się z tobą rozmawia – uchu pomyślałem sobie, zaraz usłyszę pozdrowienia prezydenckie czyli klasyczne spieprz… j dziadu – fajny z ciebie człowiek, ale wiesz jak jest. Mam małego synka, który jest dla mnie całym światem, a poza tym pracuję w taki sposób, że resztę czasu poświęcam właśnie jemu.
- Rozumiem – pomyślałem sobie nie dam za wygraną – to co powiesz na randkę w pracy?
- Hmmm mogę to rozważyć.
- Będę wdzięczny. Asiu tu jest mój numer telefonu i namiar na mój komunikator – tak wiem że to ja powinienem wziąć numer telefonu do niej, ale byłem wykończony i nie myślałem już racjonalnie.
Jak jesteś osobą chorobliwie nieśmiałą to zaproszenie kobiety, która ci się podoba jest porównywalnym wyczynem do wyjścia na mount Everest.. Tak to jest w kwestii zawodowej nie mam problemu z kobietami, w pracy często muszę współpracować z nimi i nie mam z tym problemu. Jednak w sferze prywatnej moja samoocena w stosunku do płci pięknej jest jak odległość pomiędzy dnem rowu Mariańskiego a szczytem K2., No dobra to jest odległość do dna rowu mariańskiego.
No dobra umówiliśmy się, reszta podróży przebiegła w dziwnej atmosferze, albo mi się tak wydawało. Rozmawialiśmy żartowaliśmy, ale ja byłem myślami daleko. Zastanawiałem się jak to zrobić by było wyjątkowo.
Wróciłem do domu zamknąłem się w kuchni i zacząłem przeglądać swoje książki kucharskie i zapiski babci. Myślicie, że łatwo jest zrobić coś w autobusie? Jak tu przygotować coś wyjątkowego by było ciepłe i świeże w miejscu gdzie nie masz jak ugotować, ani podgrzać (no dobra są autobusy z kuchniami, ale nie ten w którym miała się odbyć randka). W tyle głowy cały czas miałem to, że dałem ciała, że nie mam numeru do Asi. Tak wiem głupie to jak cholera, ale przecież nie poddam się. Pomyślałem sobie zrobię jej niespodziankę.
Przygotowania czas zacząć.
Jak już ogarnąłem przepis na ramen oraz wołowinę w sosie teriyaki (lubię kuchnię azjatycką, oraz fusion. Mam nadzieję że Joannie to posmakuje, jak nie to mam numer do knajpy z dobrymi burgerami) trzeba było przygotować się jakoś. Przeglądnąłem wyposażenie domu i jak to zwykle bywa nie znalazłem nic na czym można by było zaserwować posiłek, a co dopiero przygotować i przetransportować.
Punkt 1. Transport
Zadzwoniłem do Jędrka i zapytałem czy mogę wieczorem skoczyć na baze i w autobusie którym będę jechał z Asią uruchomić lodówki, a w nich schować składniki do posiłku randkowego. Do tego w schowku upakuję przetwornicę oraz maszynkę elektryczną do gotowania.
Punkt 2. Transport
Mam już ustalone przechowanie składników, mam już termoopakowania, ale trzeba by jeszcze upchać talerze, garnki i inne. No dobra garnki ida do walizki, a reszta idzie do koszyka piknikowego. Ups … nie mam takiego koszyka. No to szybkie zakupy i za kilka dni będzie u mnie elegancki koszyk piknikowy dla dwóch osób.
Punkt 3 Jedzenie
Tu już poszło z górki. Jako że nie mam zbytnio czasu na gotowanie to bulion makaron, jajka ajitsuke w mojej ulubionej ramenowni AkitaRamen Bar. Resztę składników ogarnąłem sobie sam. Ramen w lodówce, a ja zabrałem się za wołowinę. Zamówiłem steki kobe, które pokroiłem w cienkie pastry, zamarynowałem je w marynacie na bazie sosu teriyaki. Warzywa pokroiłem w cienkie paski i spakowałem. Z spakowałem także parownik i dwie porcje ryżu. Przygotowałem sałatkę z glonów i ogórka.
Punkt 4. Atmosfera.
No i tutaj to dopiero jest wyzwanie. Bo jak zadbać o atmosferę, gdzie w autobusie ogień to twój wróg, czyli nici ze świec. No dobra myśl Leszek myśl. Mam kupiłem wkłady ledowe do zniczy imitujące płomień. Poszedłem do popularnego koszmaru każdego faceta czyli Szwedzkiego sklepu meblowego. Tam kupiłem coś na kształt lampki no i mamy coś romantycznego. W zestawie piknikowym mamy mały dzbanek na kwiatki, więc nie musiałem szukać.
No dobra jak widzicie wszystko ogarniete. Przyszła godzina zero. Tak naprawdę nastąpiła ona po kilku tygodniach od pytania. Sami rozumiecie praca, przygotowania. Podjechałem z Jędrkiem na bazę, spakowaliśmy wszystko do autobusu. dostałem kluczyki do lodówek i schowka, tak by Joanna nie znalazła nic podejrzanego.
Nie wiem czy wiecie, ale zanim autobus wyruszy w trasę, kierowca tak jak pilto robi obchód pojazdu i sprawdza czy wszystko jest w porządku..
Spakowaliśmy, wypiliśmy po piwie. Siedzimy sobie w autobusie przygotowujemy i nagle Andrzej do mnie wypala, słuchaj, jak tylko coś zrobisz nie tak Asi to wiesz…
- Tak wiem, nie bój nic. Znając moje szczęście to mnie trzeba będzie pocieszać.
- No to więc uważaj. Asia jest bardzo fajna i wszyscy ją lubią w firmie.
Wychyliliśmy jeszcze po jednym piwie i Jedruś zadzwonił po żonę, która nas odwiozła.
MInęła 4 godzina, nie wiem czy coś spałem tej nocy, ale byłem podekscytowany strasznie. Ubrałem się, zabrałem kosz piknikowy i patrzyłem tylko czy nie ma w okolicy Misia Jogi znanego złodzieja złodzieja koszyków piknikowych.
Godzina 5:45 Joanna przyjechała jak nigdy dotąd punktualnie a nawet parę minut przed czasem. Zobaczyła mnie czekającego z koszykiem piknikowym i zaczęła się śmiać. Ciekawie to wyglądało, zważywszy, że przed autobusem ustawiła się kolejka pasażerów. Jak zwykle ze znaną tylko sobie gracją, spokojem i uśmiechem odprawiła pasażerów. Pomogłem jej zapakować walizki. wsiadłem, a ona do mnie.
- Leszku czy to co widzę to jest to co mam na myśli?
- Nie wiem co masz na myśli… – odpowiedziałem myśląc czy zabrałem kluczyki i czy wszystko wypadnie jak należy.
- No wiesz powiedizałeś, że skoro nie mogę wyjść z tobą na randkę to ona odbędzie się tutaj.
- No tak.
- Wariat – i zaczęła się znów śmiać
Ruszyliśmy jak zwykle. Podczas drogi cały czas myślałem czy wszystko mam i czy czegoś nie zapomniałem. Zajałem swój ulubiony fotel. Tak by nie przeszkadzać Asi, a sam miałem też swoją robotę do zrobienia. Dojechaliśmy do Wrocławia. Tam wysiedli pasażerowie, a Joanna do mnie, czy czasem nie zapomniałem wysiaść. Odrzekłem jej, że dziś pojechałem specjalnie dla niej. I tak jak jej obiecałem, to jeśli się nie obrazisz, to chciałbym dziś spędzić trochę czasu z tobą.
Musiało to wyglądać komicznie ponieważ Joanna prawie spadła z fotela śmiejąc się, ale była tak zaskoczona że zgodziła się. Pojechaliśmy zatem na parking. Zima za oknem więc autobus autobus był ogrzewany za pomocą webasto. Dziś trochę mnie eko było gdyż musiałem trochę prądu mieć do gotowania i autobus stał przez chwilę na włączonym silniku.
Szybko uwinąłem się ze stolikiem. obok przygotowałem jedzenie. Na pierwszy rzut poszła przystawka w postaci pasztetu z dziczyzny z żurawiną. Zaraz potem podałem pyszny ramen. Asia była zaskoczona, ale widać było, że jej smakowało co przyrządziłem. Weszło na stolik danie głowne. na parkingu oczywiście znalazł się ktoś z gapiów, no cóż taki urok.My nie przejmowaliśmy się tym. Jedliśmy rozmawialiśmy i zapomnieliśmy o codziennych troskach. Po wołowinie czas na deser. Nalałem wyśmienitego tłoczonego soku jabłkowego z miętą do kieliszków i podałem do tego sernik.
Mogliśmy tak siedzieć bez końca, ale niestety czas było ograniczony porozmawialiśmy, miło spędziliśmy czas i trzeba ruszyć w drogę.
Joanna podczas drogi dokończyła opowieść o sobie, o tym jakiego ma pecha do facetów i że nikt jeszcze nie zrobił dla niej nic takiego. Na koniec napisała mi na karteczce swój telefon i poprosiła abym zadzwonił wcześniej jak będę miał znów taki pomysł, by mogła się jakoś przygotować. Po tym byłem pewien, że nastąpi ciąg dalszy.
Po naszej pierwszej randce minęło kilka dni. Zadzwoniłem, do Joanny, że znów będę jechał i zaproponowałem, że podczas przerwy zabiorę ją na obiad. Ja niestety musiałem zostać we Wrocławiu. Nie mniej jednak po obiedzie odwiozłem ją do autobusu. Spotkaliśmy się a taki sposób kilka razy. Za każdym razem, starałem się by było inaczej. Po niecałym miesiącu. Joanna wysłała mi taką wiadomość:
- Część do robisz jutro?
- Mam wolne – odpisałem jej
- To fajnie. Zapraszam – do wiadomości zostało dołączone zdjęcie. z naszej pierwszej randki
Nie dawała mi żyć ta wiadomość. Zastanawiałem się o co chodzi. Siadłem do pracy,ale ni w ząb nie szła mi ona..
PIątek spędziłem na obróbce zdjęć, materiałów video, oraz na analizie danych od kilku przewoźników, by pomóc im zwiększyć rentowność. Położyłem się spać około północy i nie mogłem zasnąć. Nie dawała mi zasnąć myśl co też Joanna wymyśliła.
Ponownie odbyłem znany już poranny rytuał. Pojawiłem się na dworcu. Wsiadłem do autobus i siadłem wygodnie w sowim fotelu na górze i zostawiłem rzeczy. Zszedłem na dół przywitałem się, przeprosiłem ją, że dziś siedzę na górze, bo mam kilka rzeczy do zrobienia. Asia zalotnie spojrzała na mnie i powiedział że nic nie szkodzi, że nawet to lepiej ponieważ dziś musi się wyjątkowo skupić na jeździe.
Usiadłem wygodnie i w czasie drogi pomiędzy Katowicami a Wrocławiem przyszło do mnie zdjęcie. Nie znam tego numeru, ale zdjęcie przedstawiało kobiece nogi ubrane w pończochy i koronkową bieliznę. Myślę sobie, jakaś niewiasta wysłała swojemu chłopakowi coś co go czeka pewnie dziś wieczorem, ale pomyliła numer. No cóż jego strata, a mój zysk. NIe powiem to były bardzo zgrabne nogi. Dojechaliśmy dziś naprawdę szybko do Wrocławia. Hmm nie wiem czy to przez to co zaplanowała dla mnie Joanna, czy przez tylni wiatr, czy autobus teleportowało UFO. We Wrocławiu zameldowaliśmy się 20 minut wcześniej niż zwykle. No cóż nie wysiadałem czekałem aż pojedziemy na parking. Dojechaliśmy. zszedłem na dół, a Joanna czekała na mnie. Powiem, że nigdy wcześniej nie widziałem jej takiej. byłem w lekkim szoku i nie wiedziałem co się dzieje. Stała przede mną piękna niewiasta. Joanna ma 175 cm wzrostu, a dziś założyła jeszcze szpilki. Jej służbowy uniform nigdy tak nie prezentował się na niej jak dziś. Biała bluzeczka delikatnie rozpięta na samej górze, spódnica a pod nią pończochy. Zacząłem się zastanawiać, gdzie widziałem te smukłe piękne długie nogi i nagle mnie olśniło. Joanna rozpuściła swoje długie blond włosy i wyglądała jak modelka, która miała mieć sesję zdjęciową do reklamy firmy. Jej klasyczna figura była podkreślana przez spódnicę i taliowaną bluzeczkę, założyła do tego służbowy żakiet i powiem Jędruś nie wiem kto zamawiał wsze uniformy, ale dziękuję mu za to.
Mogłem się na nią tak patrzeć godzinami, jednak za chwilę podjechał kurier z jedzeniem. Asia przyniosła je i przystroiła stolik, a na nim wylądowały burgery z frytkami.
Zasiedliśmy do uczty. Jednak Joanna raczej miała w planach coś innego niż jedzenie o czym szybko się przekonałem czując jak jej stopa powoli wędruje ku górze ocierając się po mojej nodze w kierunku mojego krocza. Byłem zdezorientowany i nie powiem skrępowany. Zawstydziłem się wyskoczyłem z fotela i uciekłem. Nie byłem przyzwyczajony do takich rzeczy i nie wiedziałem jak się zachować. W takim momencie ratuje się ucieczką i tak postąpiłem. Uciekłem na górny pokład po swoje rzeczy, ale Joanna była szybsza. Stanęła przede mną i z rozpiętą już bluzeczką. NIe powiem, byłem podniecony na jej widok, ale przestraszony, bo nie lubię takich niespodzianek. Ja muszę się zapytać i upewnić czy mogę pocałować, a tu wszystko rozgrywało się naprawdę szybko. Chwyciła mnie za rękę i szepnęła bym poszedł za nią. Poddałem się trzymając mnie za rękę ruszyła w kierunku tyłu autobusu. Podczas naszej drogi rozpięła spódnicę, a ta zsunęła się z niej na ziemię. Moim oczom ukazał się obraz jak z reklamy kobiecej bielizny Joanna jest zgrabną zadbaną trzydziestoparo latką. Jej nogi mogłyby być wzorcem dla kolekcji pończoch. Koronkowa bielizna jaka pojawiła się przed moimi oczami czarowała mnie, a ja czułem się jakbym śnił. Byłem jak zahipnotyzowany. Asia zdjęła bluzeczkę i była już topless. Poczułem jak mnie przyciąga do siebie, a moja głowa ląduje pomiędzy kształtnymi obfitymi jędrnymi piersiami, które były nabrzmiałe z podniecenia. Moje onieśmielenie ustąpiło, a ja zacząłem pieścić jej sutki zacząłem je delikatnie lizać, dotykać palcami. po chwili jeden z nich był już w moich ustach, a ja ssałem go z całej siły. Czułem jak twardniał coraz bardziej. Joannie widać sprawiło to przyjemność ponieważ głaskała mnie po głowie i przyciska ją do piersi. Nagle poczułem jak Joanna zaczyna masować mnie swoją delikatną dłonią po moim kroczu i czuje jak wypełniam się podnieceniem. Moje spodnie zaczynają być coraz bardziej ciasne, a ona napiera na nie coraz mocniej. Ja nie przestaję jej pieścić tym razem moje usta zaczęły pieścić jej smukła szyję a Joanna zdjęla moje spodnie i uwolniła mnie od mojej bielizny. Stałem przed nią na wpół nagi, a ona zaczęła mnie całować. Całowaliśmy się tak namiętnie jak jeszcze nigdy tego nie zaznałem z kobieta. Prz niej czułem się jakbym znów był prawiczkiem i odkrywał co to jest seks. Po chwili poczułem jak zaczęła schodzić pocałunkami coraz niżej niżej. Przykucnęła i zaczęła pieścić mnie roalnie. Poczułem jej ciężki z podniecenia oddech na moim członku i po chwili jej języczek zaczął mnie pieścić, czułem jak wędruje po moim członku, dotyka moich jąder, a ona cały czas się rozkręcała. Jej pieszczoty powodowały, że czułem się cały czas jakbym miał zaraz eksplodować. W pewnym momencie zakręciło mi się w głowie, Joanna miała mnie w tym momencie całego w ustach. czułem jak opieram się o jej migdałki, a ona chciała mnie mieć jeszcze głębiej i głębiej. Podniosłem ją i posadziłem na tylnym fotelu. teraz moja kolej, teraz to ja muszę się jej odwdzięczyć za tę rozkosz, którą mi przed chwilą dała. Zsunąłem piękne koronkowe figi i zacząłem pieścić ją swymi ustami. Jej wargi sromowe były już podniecone, ale z każdym muśnięciem języka, z każdym kolejnym pocałunkiem ich czułem jak nabrzmiewają z podniecenia. Łechtaczka stała się nabrzmiała i dawała jej coraz większe doznania. Na początek wniknąłem języczkiem do jej wnętrza, poczułem jak zaczęła drżeć. Postanowiłem że języczek to za mało. wróciłem do pieszczot jej łechtaczki, a swoim środkowym palcem wniknąłem do jej wnętrza. To był ten moment kiedy Joanna eksplodowała. chwyciła mnie za włosy i zaczęła delikatnie jęczeć z podniecenia z przyjemności. To był ten moment kiedy poczułem jak jej wnętrze dostaje skurczu co oznaczało, że przeżywa orgazm. Skupiłem się by podtrzymywać go jak najdłużej, a ona wiła się jak wąż po fotelu. Po krótkiej chwili wstaliśmy ona zrzuciła szpilki stanęła przede mną delikatnie ugięła nogi i wypięła swoja sliczną pupę w moim kierunku. chwyciłem ją i powoli wszedłem w nią cały. Ona w tym momencie prawie krzyknęła czująć jak wypełniam ją. Mój nabrzmiały członek wymusił dopasowanie się jej wnętrza do jego kształtu. Po usłyszeniu tego głośnego jęku pomyślałem że sprawiłem jej ból, a to się okazało, że przeżyła kolejny orgazm. zacząłem ją rytmicznie penetrować, powoli zwiększając tempo. Joanna czerpała garściami przyjemność jaką dawał jej seks, a ja starałem się by nie żałowała swojej decyzji. Robiłem wszystko by ten seks zapamiętała na długo i doszło do niedosytu. Chciałem by pragnęła mnie jeszcze bardziej. Po chwili zamieniliśmy się miejscami teraz to ona miała kontrolę nade mną. Weszła na mnie i włożył go sobie. Nie wiem nie pytałem, ale czułem się jakby Joanna kiedyś uprawiała woltyżerkę i umiała jeździć konno. Czułem się pomiędzy jej nogami jak dorodny ogier, którego dosiadała z wielką gracją. Byłem w niej i czułem ją rozkosz płynie po jej całym ciele. Przytuliła się do mnie, a ja zacząłem pieścić znów jej piękne piersi. Kochaliśmy się tak już około godziny, a czas jakby stał w miejscu. Ja poczułem w pewnym momencie że zbliża się moja kulminacja. patrzyłem na nią z obawą (boje się kończyć w kobiecie z obawy, ze zrobię jej krzywde niechcianą ciążą, pomimo zabezpieczenia się), ale nie odezwałem się, Joanna czuła jak powoli dochodzę i sama w tym momencie szczytowała. Przeżyliśmy wspólny orgazm. Nie mogłem sobie wyobrazić lepszego zakończenia. Asia była cała spocona z podniecenia. jej soki były na moim kroczu. Powoli zeszła ze mnie, a ja cały w strachu sprawdziłem czy nie pękła prezerwatywa. Po chwili odetchnąłem z ulgą. Była cała. Ubraliśmy się, Joanna odświeżyła się, a ja widziałem jak spełniona zasiada za kierownicą. Ułożyła swoje włosy w kok i wyruszyliśmy na dworzec o mały włos spóźnieni. Ja po drodze posprzątałem miejsce zbrodni. Na dworcu włożyłem odpowiedni bezpiecznik od monitoringu by znów nagrywał to co się dzieje w autobusie. Przez całą drogę powrotną siedziałem obok Joanny,a jej uśmiech nie był już jak kiedyś. Jej uśmiech w drodze powrotnej był znacznie inny. Widziałem go podczas jak byłem w niej. Był to uśmiech kobiety spełnionej, szczęśliwej i pełnej endorfin. Jak się okazało, podczas drogi powrotnej (później mi się przyznała) podtrzymywała co jakiś czas podniecenie drażniąc się paluszkiem.
Nasze kolejne razy nie były już w autobusie. po tym wszystkim zaczęliśmy się umawiać, a Joanna po pewnym czasie przedstawiał mnie swojemu synkowi. Często wracam do tamtych chwil jak jedziemy gdzieś razem. Od tamtego czasu wiele się między nami zmieniło. Ja pozbyłem się chorobliwej nieśmiałości, a Joanna dziś jest dumna mamą dwójki maluchów. Ma dziewczynkę i chłopczyka oraz jednego ufoludka. Tak dobrze myślicie. Dziewczynka jest moim oczkiem w głowie, a Joanna po roku spotykania się ze mną powiedziała tak. Dziś razem rozwijamy się w swoich pasjach. Asia dalej prowadzi autobusy, a ja pomagam rozwijać się już nie firmie moich znajomych, a już jako wspólnik. Jędruś wraz z Jackiem byli świadkami na naszym ślubie, a z małej firemki mającej 5 autobusów dziś jak to czytacie podpisaliśmy kontrakt na dostawę nowych 150 autokarów. Nasze autobusy wożą ludzi po całej Polsce i europie. Jędrek, Jacek i ja czasem się spieramy o jej rozwój, ale cały czas rozwijamy ją. W przyszłym roku finalizujemy zamówienie na pierwsze pociągi. Tak się składa, że doszliśmy do wniosku, że przyszedł czas na nowe wyzwania. Pomyśleć, że wszystko się zaczęło od tego, że zobaczyłem śliczną niewiastę za kierownicą autobusu.
Droga Joasiu dziękuję ci za to że jesteś ze mna i za te cudowane dzieci jakie mamy twój Leszek.